Uzupełnienie wiedzy o osobie duchowej człowieka

Jak już przedtem wyjaśniałem, osoba duchowa człowieka to właściwie sam człowiek. To ona została stworzona na „obraz i podobieństwo”, gdyż jej wzorzec, czyli Duch Boży, jest Boską Osobą Duchową. Zatem osoba duchowa to byt duchowy posiadający ciało duchowe i centralny atrybut duchowy, który nazwę duszą duchową. Ciało duchowe, zwane czasem ciałem astralnym, to baza energii życiowej dla naszego wiecznego istnienia. Zostało ono ukształtowane z Energii Bożej i jest kierowane przez wspomnianą duszę duchową stanowiącą centrum istnienia i kwintesencję osobowości ludzkiej. Duszę duchową najlepiej nazwać wewnętrzną nieodłączną naturą kierującą, której funkcjonowanie uzewnętrznia się w postaci pierwotnej natury człowieka. Wyłoniła się ona z Osobowości Boga, naszego Ojca. W połączeniu z Energią od Niego, zawartą w naszym niematerialnym ciele, czyni nas ona wiecznymi osobowościami i Jego dziećmi. Tak jak dusza fizyczna w ciele każdego z nas kieruje naszymi pięcioma zmysłami i stanowi instynkt podtrzymujący życie, tak i dusza duchowa pełni podobne funkcje wobec osoby duchowej człowieka, kierując jego zmysłami duchowymi i stanowiąc centrum jego inteligencji, woli i uczuciowości.

Patrząc na człowieka widzimy tylko osobę fizyczną, a nie widzimy tkwiącej w niej osoby duchowej. Dlaczego tak jest?

Nie jesteśmy w stanie zobaczyć energii. Staramy się ją zlokalizować, ale najczęściej jesteśmy skazani jedynie na zaakceptowanie skutków jej działania. Ten życiowy „budulec”, wywodzący się z Energii Pierwszej Przyczyny, towarzyszy nam w życiu fizycznym jako ta „widzialna energia”, przekształcona w materię. Równocześnie istnieje też w nas ta „niewidzialna”, wypełniająca świat duchowy, pochodząca również z tego samego źródła. Dotyczy to więc zarówno naszej osoby fizycznej, jak i duchowej. Z całą pewnością osoba fizyczna jest większym „konsumentem” praenergii od Boga niż duchowa, gdyż jest materialna. Faktem jest, że Stwórca zaangażował w świat fizyczny olbrzymią ilość praenergii. Pokazuje to wyraźnie równanie podane przez Einsteina (E=mc²), w którym prędkość światła podniesiona do drugiej potęgi jest współczynnikiem ilościowym obrazującym, jaki ogrom energii jest potrzebny do utworzenia materii. Trzeba otwarcie powiedzieć, że tylko Bóg to potrafi.

Osoba fizyczna korzysta z przekształconej w materię energii w ciągu całego życia, trwającego od zapłodnienia w łonie matki do czasu powrotu jej składników do natury po rozkładzie zwłok. Jak podkreślałem poprzednio, jest ona ogromnym „użytkownikiem” praenergii, choć tylko w ograniczonym czasie. Dzięki temu jest widzialna i może spełnić swoją krótką misję doprowadzenia osoby duchowej do dojrzałości. Ta też jest „użytkownikiem” praenergii, choć o dużo mniejszym natężeniu, ale za to w zdecydowanie dłuższym czasie, czyli przez całą wieczność. Obie są zatem miejscem jej koncentracji i użytkowania, tylko że w różnej skali i w różnym czasie.

Trwała koncentracja praenergii, która została użyta przez Stwórcę do ukształtowania naszej osoby duchowej, jest przeznaczona tylko do życia poza czasem i przestrzenią. Nie ma potrzeby, aby nasza osoba duchowa była widzialna w świecie fizycznym, ponieważ na czas swego wzrastania do pełnej dojrzałości zostaje ulokowana w widzialnej osobie fizycznej. Tylko w pierwszej, fizycznej fazie życia przeznaczonej do rozwoju człowieka musi ona współgrać harmonijnie z praenergią przekształconą w ciało fizyczne. Potem opuszcza obumarłe ciało fizyczne i odtąd kontynuuje życie już jako niewidzialna dla naszych oczu. Poza naprawdę wyjątkowymi sytuacjami ta skoncentrowana energia, z której jest utworzona, nie zostaje już nigdy przekształcona w materię.

Oczywiście, w wyjątkowych sytuacjach osoba duchowa może być wyczuwalna w naszym fizycznym świecie, a nawet stać się widzialna dla naszych oczu. Nazywam to „ufizycznieniem się” (począwszy od tego miejsca nie będę już używał cudzysłowu). Jest kilka form takiego ufizycznienia się. Zacznę od najmniejszej ingerencji duchowej w naszą fizyczną rzeczywistość. Jeżeli ktoś pozostaje w silnym duchowym pobudzeniu, to może wyczuć w swoim otoczeniu koncentrację energii wynikającą z obecności takiej osoby, a nawet rozpoznać ją bez jej wizualizacji. Tak się dzieje przy równoczesnym użyciu wyobraźni i zmysłów duchowych obu stron zaangażowanych w to zjawisko. Wówczas można nawet porozumieć się z taką niewidzialną osobą, to znaczy dowiedzieć się, czego ona od nas chce. Dokonuje się tego, na przykład używając telepatii lub pozostając samemu w hipnozie. Wówczas taka osoba duchowa może zrozumieć, co chcemy jej przekazać. Przy trochę większej koncentracji energii następuje „fizyczne” jej uformowanie, czyli „ubranie” jej w widzialną formę, gdyż koncentracja jej energii duchowej jest już wystarczająca, aby nie przepuszczać promieni światła. Taka osoba duchowa wygląda jak cień albo mgiełka. W ten sposób objawiają się tak zwane duchy, które widziały pewne osoby. Wyglądają one jak zwiewna postać. Bazuję tu na licznych świadectwach i wspomnieniach ludzi, którzy coś takiego przeżyli, ale nie mam możliwości zweryfikowania tego. Trochę inaczej wygląda większa koncentracja energii duchowej. Wtedy osoba duchowa wygląda jak fizyczna postać i może wykonywać różne czynności. Na przykład aniołowie przybierali postać fizyczną, przekazywali pewne informacje, wykonywali różne prace i zachowywali się podobnie jak ludzie. Z Biblii wiemy, że pewien anioł walczył z Jakubem, archanioł Gabriel rozmawiał z Marią, a jeszcze inny wyłamał kraty w więzieniu, gdzie przebywał św. Piotr. Nie była to jednak zwykła materializacja ani wizualizacja. To zjawisko najlepiej określa wspomniany już przedtem termin: ufizycznianie się, który opisuje czynność pojawienia się na krótko postaci duchowej w świecie fizycznym. Nie jest to może określenie związane z typowymi zjawiskami w naszym świecie, ale oddaje sens opisywanego zjawiska. Czasami potrzebna jest jeszcze inna osoba zwana medium. Dodaje ona do tej przemiany swoją wolę i energię, której ogromna ilość musi być użyta nawet przy krótkim ufizycznieniu się. Oprócz tego wszystkiego trzeba zauważyć, że osoba ze świata niewidzialnego musi chcieć być widziana, gdyż do ufizycznienia się potrzebna jest jej wola mobilizująca energię duchową. Maksymalne działanie tego zjawiska pokazał sam Jezus Chrystus. Po Swoim zmartwychwstaniu był w pełni widzialny, mówił, poruszał się i wykonywał różne czynności jak zwykły człowiek. Wiele razy, gdy tylko tego chciał, pojawiał się wśród Swoich uczniów, korzystając z faktu, że i oni byli „energetycznie” przygotowani i zaangażowani w Jego obecność. To wszystko potwierdza zgodny z planem Stwórcy fakt wieczności osoby duchowej.

Bóg nie stworzył człowieka po to, aby umierał. Śmierć ciała fizycznego od początku była przewidziana przez Stwórcę. Nie może ona być jakąś tragedią czy powodem do cierpień dla najbliższego otoczenia danej osoby. Bóg z utęsknieniem czeka na każde Swoje dziecko, gdyż każdy z nas może przynieść Ojcu Niebieskiemu niepowtarzalną radość i szczęście. W Królestwie Niebieskim, w idealnym świecie, śmierć fizyczna kończy etap wzrostu człowieka do doskonałości i dlatego jest okazją do wielkiej radości. To tak, jakby zdał on „życiową maturę” i wszystko stanęło przed nim otworem. Nasze życie fizyczne można też porównać do czasu trwania ciąży lub okresu inkubacji jaj. Po opuszczeniu ziemskiej powłoki, czyli odrzuceniu ciała materialnego, każdy będzie mógł żyć wiecznie.  Będzie cieszył się wolnością w całym nieskończonym wszechświecie, a przede wszystkim istnieniem w symbiozie z Ojcem Niebieskim.

Zależności między osobą fizyczną a osobą duchową opiszę jeszcze dokładniej w części dotyczącej świata duchowego.

W obecnych czasach o osobie duchowej człowieka prawie się nie mówi. Często w taki byt po prostu się nie wierzy. A szkoda, gdyż jasne zrozumienie zasad jej istnienia i roli w naszym życiu mogłoby bardzo uporządkować wizję przyszłości każdego z nas. Wiara, a może pewność, że każdy człowiek jest wieczny i po śmierci fizycznej kontynuuje życie w świecie duchowym, jest potrzebna każdemu z nas. Przeniosłoby to ciężar zmagań w życiu doczesnym o sprawy nieistotne dla naszej przyszłej egzystencji w świecie duchowym w sferę konkretnych przygotowań do najważniejszej części naszego życia. Wówczas liczne „przyziemne” sprawy tak bardzo nie obciążałyby naszego ziemskiego marszu ku wieczności.

Osoba duchowa jest unikalnym bytem, istotą pochodzącą od Boga i noszącą w sobie Jego odziedziczone przymioty. Z tego punktu widzenia ludzie są absolutnie równi, ponieważ mają w swojej osobie duchowej równe względem siebie, lecz zarazem unikalne konfiguracje przymiotów przejętych od Boga. W idealnym świecie ta równość będzie oczywistą regułą, ale w obecnej rzeczywistości wartość poszczególnego człowieka jest oceniana najczęściej fałszywie i całkowicie niezgodnie z pierwotną koncepcją Stwórcy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Teoria wiecznego istnienia